Sytuacja, którą obserwujemy w branży ”fitness” jest mocno podzielona na grupy, które cały czas walczą ze sobą, udowadniając co jest lepsze, co jest gorsze. Mam na myśli świat weightlifting-u, bodybuilding oraz crossfit. Przeciętny Janek Kowalski nie wie co ma wybrać, co zacząć trenować i co będzie dla niego lepsze.
Moim zdaniem może pójść każdą z tych trzech dróg albo nawet je połączyć. Główny czynnik warunkujący wybór, to jego priorytet treningowy. Jest tylko jeden istotny element, jaki jest jego stan psycho-fizyczny na starcie. Ogólnie ameryki nie odkryje, ale zawsze na początku trzeba zbudować Jankowi fundament niezależenie, którą z dróg wybierze.
Fundament w moim mniemaniu to jego sprawność aparatu ruchu, układu kostno-stawowego, mięśniowego oraz centralny układ nerwowy. Opisze Wam, jak sam osobiście do tego podchodzę z perspektywy trenera, zawodnika sportów sylwetkowych i po prostu człowieka, który żyje jak każdy, ma swoje prywatne problemy i je te adaptogeny, żeby spało mu się lepiej 😉
Trening- jako narzędzie do stawania się lepszą wersją siebie, oczami DB.
Jeżeli biorę pod uwagę podopiecznych, to zawsze uważam, że program treningowy musi być rozpisany indywidualnie do umiejętności i priorytetu danej osoby. Jeżeli ktoś nie posiada restrykcji ruchowych, ma dobrą stabilizację centralną, super mobilność wszystkich stawów, to wiesz, że możesz zacząć z nim nakurwiać fajne tematy treningowe. Kiedy pojawia się Pani ”Krysia”, która prezentuje swoją osobą bardzo duże dysproporcje mięśniowe, posiada patologie ruchowe praktycznie w każdym stawie, to przecież nie zrobię jej AMRAP-a na keetllach…bo trzeba będzie dzwonić po pogotowie…
Wtedy programowanie treningu obejmuje zestaw ćwiczeń, które mają za zadanie wyprowadzić jej sylwetkę do pozycji wyjściowej (pierwotnej), którą zaniedbała przez lata, typowym siedzącym trybem życia. Prawda jest tak, jeżeli masz otwartą głowę na wiedzę i długo siedzisz w temacie treningu to wiesz, że dla osoby, która nigdy nie trenowała na ” starcie” wszystko, co nie zrobisz, będzie bodźcem. Sam nauczyłem się na sobie, że sprawność to podstawa i potrzebna jest każdemu, czy jesteś sportowcem, czy amatorem, który polepsza swoją jakość życia. Wyrównanie równowagi i stabilności posturalnej to najważniejszy element na początku. Wasz fundament musi być mocny i stabilny, żeby trzymał cały „”posąg ”, który zaczynacie budować 😉
Dlatego z każdym na starcie współpracy, przeprowadzam obszerny sprawdzian wszystkich segmentów jego ciała. Wtedy dopiero stosuje program treningowy indywidualnie dobrany do podopiecznego. U każdego zawsze, na wstępie sprawdzi się periodyzacja klasyczna. Wyjaśnię Wam na szybko jaki ma ona charakter. Opiera się na tym, żeby rozwijać daną cechę, należy poddawać organizm systematycznym powtarzającym się bodźcom, które mają wywołać w nim kierunkową adaptację. Proces, żeby był skuteczny, musi trwać odpowiednio długo, żeby wyzwolone reakcje organizmu miały charakter trwały. Czyli jeżeli macie jakiś trening działający na tym samym schemacie przez pewien okres, jest to adaptacja treningowa i po niej przechodzicie na okres treningu właściwego, wtedy sobie układacie już różne systemy treningowe, których jest bardzo dużo. Z czasem każdy zaczyna łapać stagnację i już musi szukać innych metod treningowych, wtedy dużo osób zaczyna pracować według periodyzacji nieliniowej, żeby pójść krok dalej. W tej metodzie główny czynnik, który pomaga nam się przełamać, to zmienność rozkładu ćwiczeń, obciążenia, który adekwatnie dobieramy do dyspozycji zawodnika danego dnia. Czyli w skrócie tutaj zaczynamy szanować swój CUN, który odgrywa jedną z kluczowych ról w naszej przygodzie treningowej. Niezależnie od tego, czy codziennie walczymy o większe karabiny, czy większe rep max-y ;). Kiedyś napiszę coś więcej o tych metodach, ale to już w kontekście programowania.
Poszukaj dobrze i wybierz odpowiedniego trenera, który przede wszystkim będzie z Tobą szczery. Co mam na myśli, pisząc szczery?? Odnoszę się do tego, co napisałem wyżej, czyli przejdziesz ”test sprawności”, który na starcie określi twoje predyspozycje treningowe. Zaczniecie budować podłoże, do czego sobie zapragniesz i do tego, co Cię ” jara”. Odpowiednio skalowany trening będzie kluczem. Nie wrzucaj się od razu na głęboką wodę, bo uwierz mi, że crossfiterem nie staniesz się po miesiącu zajęć. Zacznij najpierw budować „”fundament” dopiero z czasem dorzucaj talerze, żeby podbudować Ego ;). Jeżeli jesteś osobą, która ma plan na swoje życie i sukcesywnie go realizuje i widzi jego efekty, stwórz to samo w przygodzie z treningiem. Jeżeli w życiu trafiasz na stagnację, pojawia się regres i potrafisz sobie z nim poradzić, to przygotuj się, że w drodze do wymarzonej sylwetki czy sprawności, będzie ta sama historia 😉
Pozdrawiam
DB